Melanżowy pies i królowie życia.
O siódmej rano, gdy balet powoli dobiega końca wpadam do „Sety” dać sobie po pysku setką wódki i obrzydliwie słodką oranżadą. Lokal jak zwykle o tej porze, w której świt agresywnie wbija się w zmęczone źrenice, pełen jest dziwnych stworów które wypełzły z zamykanych lokali w okolicy i bezwstydnie paradują po pustych ulicach. O tej godzinie, sprzedał bym duszę za okulary przeciwsłoneczne ale póki co, na tak wyświechtany towar kupiec się nie znalazł. Dziwnym zrządzeniem losu w tych eskapadach towarzyszy mi zawsze inna panna. Stałym bywalcom może to wyglądać na niezły przerób dam w moim wykonaniu, i choć to właściwie nie prawda, nie będę nikogo wyprowadzał z błędu, bo opinia pijanych szczeniaków jest dla mnie cholernie ważna.
Wolverin za barem- zawsze w
szampańskim nastroju- robi sobie jaja z mojego stanu i przedrzeźnia,
kiedy próbuję zakupić marlboro lajty w miękkim, ale mieszają mi
się litery. Zwalam na dysleksję i obaj śmiejemy się z tego że
powinienem dostać zniżkę dla inwalidów, ja na to że dla
weteranów...
Panna zwykle ma problem. Przeważnie z
facetem. Słucham bo umiem, chociaż średnio mnie to interesuje.
Wlewam w siebie obrzydliwy destylat.
Chłosta z zimnej wódy otrzeźwia jak wiadro zimnej wody.
Rozglądam się i widzę te same mordy
co tydzień i tydzień i tydzień temu. Nie zam ich imion ale pewnie
niedługo, będziemy sobie mówić "cześć", ze względu na długą
nieznajomość.
Panna powoli się kończy. Jej wzrok
nie łapie ostrości, ześlizguje się ze szklanki odbija się od
popielniczki i pada na stół.
Czekam cierpliwie na
hejnał. Niezawodny Wolwerin wychyla się zza kontuaru i drze japę
-ZA 10 MINUT ZAMYKAMY!
Panna podnosi nieprzytomny wzrok i
zaczyna dłubać w torebce w poszukiwaniu komórki. Wolverin ma
jeszcze przed sobą jeden występ wokalny, mój ulubiony zresztą.
-ZA MINUTE ZAMYKAMY!!
Biesiadnicy kwitują to burknięciem
-WYPIERDALAĆ!!!
Tym razem przekaz dociera do otępiałych
alkoholem i wczesnym świtem głów. Zsuwają się z krzeseł,
dźwigają zmęczonych życiem, mniej sprawnych motorycznie kompanów
i wytaczają się na Dreptak. Dołączamy do korowodu żywych
trupów...
W taksówce, złotówa dekoduje przekaz
panny co do miejsca docelowego.
A Celebracja weekendu w moim wykonaniu
dobiega końca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz