O freelancingu krąży mnóstwo stereotypów. Większość z nich jest fałszywych i nie przystają do rzeczywistości w której funkcjonuje freelancer.
Przeciętny dzień freelacera zaczyna się o 14, kiedy to po balu zorganizowanym na cześć fajnych ludzi wyłącznie z karnetami VIP, przeciera zmęczone oczęta i sięga po stuzłotowy banknot, żeby wysmarkać nos. Hostessa z kawą czeka na niego w przestronnej kuchni, w której wszystkie okna wychodzą na ocean.
Wypija kawę oraz świeży sok z awokado i idzie pod prysznic, po drodze odbierając maile od zachwyconych jego pracą klientów-wielbicieli. Po porannej toalecie udaje się do modnego miejsca, w którym popijając kawę, spotyka się z innymi fajnymi ludźmi (jak na przykład Kasia Cichopek lub Kuba Wojewódzki). Za kawę oraz inne rzeczy, freelancer płaci podpisaną przez siebie serwetką.
O 17 pojawia się w któreś z co-workingowych stref, w której wypija kawę. Gdy filiżanka robi się pusta , zamyka swój 30 minutowy dzień pracy i ma wreszcie czas dla siebie.
22:15 Zaczyna się rozrywkowa cześć życia freelancera, czyli Clubing, Housing, Dancing i Kebabing, z finałem w Spawingu pod wiatą nocnego, linii 605 na Gumieńcach.
Mam nadzieję, że ten opis przełamał wasze obawy i zachęcił was do , naplucia w twarz szefowi, pokazania genitaliów paniom z księgowości, walnięciu klocka na klawiaturę spoconego grubasa z biurka obok i rzuceniu w cholerę tej w dupę niepotrzebnej nikomu roboty, by zakosztować prawdziwego życia.
Trzymam kciuki :*
Pięknie :D
OdpowiedzUsuń